Wśród technik i środków prezentowania i tworzenia własnego wizerunku przez polityków zauważyłem m.in. publiczne potwierdzanie własnych wartości, zachwalanie swoich kompetencji oraz wyliczanie własnych zasług. Zachowania te mają charakter rywalizacyjny i służą, jak zresztą większość zarejestrowanych przeze mnie wystąpień, nie tylko budowaniu własnej tożsamości, ale także deprecjacji przeciwników na scenie politycznej. Przybierają one różny charakter. Politycy odwołują się w swoich wystąpieniach głównie do dokonań z przeszłości oraz ich pozytywnego wpływu na obecną sytuację polityczną i gospodarczą. Jednym ze sposób kreowania własnej postaci są także pozorne, nierzetelne akty komplementowania partnera interakcji. Pozorne, ponieważ warstwie językowej wypowiedzi zaprzecza komunikat niewerbalny. Komplementy o ironicznym charakterze służą z kolei deprecjacji partnera, a tym samym podwyższeniu własnej osoby. Przykładem takiego komplementu może być wypowiedź Aleksandra Kwaśniewskiego:
Otóż
cenię Jarosława Kaczyńskiego za niewątpliwie inteligencję oraz
niewątpliwie fakt, że dysponuje programem politycznym, z którym
się całkowicie nie zgadzam, ale go ma, to jest yy… nie będę,
nie będę mówił, że nie.
Równie
częstym perswazyjnie, a także korzystnym zabiegiem
autoprezentacyjnym, jest komplementowanie
odbiorcy zewnętrznego, zarówno tego
zaproszonego do studia, jak i obserwującego debatę w
telewizji. Komplementy skierowane w stronę widzów są typowym
chwytem retorycznym, umożliwiającym wstępne przekonanie do własnej
osoby, potem zaś do własnych poglądów. Odbiorca utożsamia się z
interesami nadawcy, wartościując je pozytywnie. Nie chodzi tu tyle
o przekazywanie informacji, co o dopasowanie i negocjowanie obrazów
świata nadawcy i odbiorcy zewnętrznego.
Również
emocje oraz postawy są ważnym narzędziem, dzięki któremu ludzie
odczytują swoje wzajemne nastawienie do siebie. Prezentowane przez
polityków treści widzowie porównują ze znanymi im z własnego
doświadczenia reakcjami. Odbiorca komunikatu, który bliski jest
poglądom nadawcy, z sympatią odbiera przesłaną wiadomość i
zarazem jej autora. Łącząca w ten sposób komunikujących więź
emocjonalna skutkuje przyjęciem przez odbiorcę postawy i zachowań
nadawcy. Następuje proces dopasowania się obrazów świata i
tym samym dokonuje się pozytywna autoprezentacja,
co jest przygotowaniem do skutecznej perswazji.
Występujący
w debatach telewizyjnych politycy konstruują swoją tożsamość,
poprzez budowanie określonej, popieranej przez siebie i swoją
partię, wizji świata. Te konstrukcje z kolei służą do
równoważenia układu interpersonalnego, pomiędzy
politykiem-nadawcą a odbiorcą, przysłuchującym się debacie. Nikt
z badaczy nie zaprzecza dziś czynnej roli odbiorcy w procesie
interakcji, który staje się równoprawnym jej twórcą. Służy
temu m.in. „spontaniczne” ujawnianie emocji,
które uznać można za jedną z technik, umożliwiających zdobycie
przewagi w grze, jaka się toczy pomiędzy politykami zaproszonymi do
studia. (Przykładem może być przysłowiowe już Yes!
Yes! Yes! premiera Kazimierza
Marcinkiewicza podczas konferencji prasowej). To ujawnianie zazwyczaj
ma charakter kontrolowany, politycy świadomi są bowiem ciągłej
obserwacji przez kamery telewizyjne. Świadomość bycia
obserwowanym, pełni niezwykle ważną funkcję kontrolną i
regulacyjną, a umiejętność dostosowania się do oczekiwań innych
ludzi powoduje, że większość z polityków unika zachowań
nieakceptowalnych i nietolerowanych przez otoczenie. Zdarza się
jednak, że zarówno język, jak i niewerbalne sygnały wysyłane
przez polityka, zdradzają charakter emocji, które kierują jego
zachowaniem, odsłaniają go.
W wyniku zagrożenia ja broni
on silnie swoich wewnętrznych przekonań, odkrywając tym samym
kierujące nim emocje. Czego przykładem jest m.in. irytacja
Andrzeja Leppera:
No
i... Ale po co pan przerywa ciągle. No to gaadaj pan, a ja wyjdę ze
studia i po co ja mam tutaj być, no. Da mi pan coś powiedzieć czy
nie?!
Z
kolei do zachowań reaktywnych zaliczyć można m.in. ignorowanie
i lekceważenie partnera
komunikacji, odcinanie
się od spraw, poglądów i
ludzi; deprecjonowanie, umniejszanie, obrażanie i grożenie partnerowi
interakcji, co
stwarza wizerunek osoby agresywnej, ale i silnej. Natomiast
zachowania, mające na celu tworzenie pozytywnego wizerunku
swojej twarzy to: ujawnianie
zdolności samokrytycznej refleksji,
czy wyrazy przesadnej skromności.
Poprzez modalne ustosunkowanie się nie tylko do treści, ale także
samego odbiorcy, politycy wpływają na kształt interakcji i relacje
ich łączące. Ustosunkowanie to może wyrażać się zarówno w
warstwie werbalnej, jak i niewerbalnej. Zarejestrowane przeze mnie
gesty spełniały dwojaką funkcję: część z nich wzmacniała
przekaz słowny, część zaś stanowiła samodzielne znaki,
wyrażające rzeczywiste intencje nadawcy. Znaki te często nie
wykazywały spójności z treścią wypowiedzi, ta inkongruencja zaś
może być dla odbiorcy przed telewizorem sygnałem, dającym
podstawy do podważenia wiarygodności. Przykładem samokrytyki
są słowa Jana Rokity w reakcji na prowokacyjne pytanie dziennikarza:
Dziennikarz: No
bo ja jestem inteligentny. A ty?
Polityk:
<śmiech> No nie aż tak jak ty. No trudno.
Równocześnie
w nagraniu widzimy jak w ostatniej fazie wystąpienia polityk krzywi
usta w geście zniesmaczenia, po zdjęciu z nich fałszywego
uśmiechu, odwracając głowę w kierunku przeciwnym do prowadzącego
program, co zostaje jednak zarejestrowane przez kamerę.
Niezwykle
istotnym z punktu widzenia pragmatyki jest również przedstawienie
elementów zachowań polityków, które wskazywać mogą na werbalne
i niewerbalne oznaki stanu mentalnej niezgody z wyrażanymi sądami
czy przekonaniami. Trudno mówić tu o
katalogu zachowań, wskazujących na przecieki niewerbalne, każde
bowiem z zachowań należy do indywidualnego repertuaru nadawcy,
jednak takie niekontrolowane przez polityków wskaźniki emocji mogą
być jednym z podstawowych źródeł oceny przez odbiorców
zewnętrznych. Gesty bowiem, na co wskazują badacze, często nie są
znakiem odpowiadającego im słowa, ale towarzyszącej danej
wypowiedzi myśli, idei. Zatem gdy wyrażane słowa nie towarzyszą
rzeczywistym stanom mentalnym, bywa, że są zdradzane przez gesty.