środa, 30 listopada 2011

Interakcja interpersonalna



Interakcję można  definiować jako każde zachowanie językowe i niewerbalne, na które wpływ ma także odbiorca (nawet ten wyobrażony). Działanie interakcyjne nie jest więc prostym wyzwalaniem reakcji, jak chciała tego amerykańska szkoła behawioralna, ale złożoną i rozwijającą się w czasie i przestrzeni dynamiczną konstrukcją. Komunikujący się ze sobą partnerzy wnoszą do niej pewną koncepcję siebie, koncepcję chwilową, subiektywną, przez co mało stabilną, która jednak zostaje „zobiektywizowana” w czasie kontaktu face to face.
Dodatkowo, interakcję można podzielić według socjologów na interakcje niezamierzone oraz kierowane. Te drugie dzielą się z kolei na kierowane zadaniem oraz kierowane tożsamością.
W interakcjach
kierowanych zadaniem lansowanie własnej osoby jako wartości nie jest najważniejsze, jest najwyżej środkiem, a nie celem komunikacji. W interakcjach kierowanych tożsamością, typowych dla wystąpień polityków, hierarchia celów zmienia się, najważniejsze staje się sterowanie znaczeniem własnej osoby dla odbiorcy. Tożsamość polityka tworzy się poprzez użycie i oddziaływanie języka, wpływając na swój obraz i relacje z innymi nadawca tworzy własną postać, skupiając się na takim prowadzeniu wymiany zdań, by skutkowała ona jak najkorzystniejszym obrazem jego osoby.
W przeciwieństwie do komunikacji interpersonalnej prezentujący się w telewizji politycy nie mają w większości kontaktu ze swoimi odbiorcami. Pomimo tego, że bezpośrednio zwracają się do zasiadającego w studio dziennikarza czy drugiego polityka, ich uwaga skupia się na wirtualnych odbiorcach, zasiadających przed telewizorem. Oczywiście sam akt autoprezentacji nie daje gwarancji swojej skuteczności. Aby przedstawić odbiorcy pożądany przez siebie obraz własnej osoby, politycy przystosowują go do oczekiwań wyborców. Jest to możliwe, dzięki umiejętności sterowania tożsamością, czyli takim strategiom porozumiewania się, które pozwalają im na manipulację własnym obrazem. Sposób mówienia i zachowywania się odzwierciedla tożsamość, którą w danej chwili prezentują, większość bowiem zachowań, nie tylko mownych, ma za zadanie przekazać innym informację o sobie. Dzięki temu, że jednostka jest w stanie wyobrazić sobie znaczenia, jakie mogą być przypisane danym jej zachowaniom, potrafi ona przyjąć punkt widzenia innych, którzy aktualnie ją obserwują. George Herbert Mead sugeruje nawet, że ludzie doświadczają samych siebie, dzięki pośrednictwu innych. A zatem komunikacja, to nie strumień stanów ego, nie spotkanie jaźni, lecz prezentacja samego siebie, prezentacja swoich przeżyć, myśli i odczuć. Komunikujący dowiaduje się o tym dzięki werbalnym i niewerbalnym sygnałom wysyłanym przez swoich interlokutorów w reakcji na jego zabiegi autoprezentacyjne. Dopiero kontakt z innymi ludźmi pozwala mu ocenić, w jaki sposób jest on przez nich odbierany. Możliwe jest to poprzez analizę i interpretację gestów wysyłanych przez interlokutorów. Jednostka jak w lustrze odbija się w innych, odbiera sygnały świadczące o swoim zachowaniu, o sposobie oceny, konstruując na tej podstawie wizję samego siebie lub odczucia i postawy, jakie mogą być żywione w stosunku do niej.
Ja nie jest zatem konstruktem stałym i jednorodnym. Każdy ma tak wiele osobowości, jak wiele typów interakcji podejmuje w społeczeństwie i jak wiele ról w nim odgrywa. Kontakty międzyludzkie wymagają od polityka kontrolowania sytuacji, odczytywania, w jaki sposób inni interpretują jego zachowania, aby zachować określony, jednolity wizerunek i wreszcie, aby móc wykorzystać szeroki repertuar umiejętności autoprezentacyjnych. Paradoksalnie grozi to jednak tym, że takie zachowanie doprowadzić może do sytuacji, w której polityk o pragmatycznej koncepcji ja, dostosowując swoje reakcje do zmieniającego się otoczenia, przestaje być wiarygodny, a jego osobowość wykazuje cechy inkongruentne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz